Rafał Dobrucki w rozmowie z serwisem polskizuzel.pl komentuje postawę Polaków w Orlen FIM Speedway Grand Prix of Poland – Warsaw. Trener żużlowej kadry mówi przede wszystkim o bardzo dobrych występach Bartosza Zmarzlika i Bartłomieja Kowalskiego.

Jak ocenia pan widowisko, które stworzyli zawodnicy podczas Orlen FIM Speedway Grand Prix of Poland – Warsaw?

Rafał Dobrucki, trener żużlowej reprezentacji Polski: Uważam, że to najlepsze zawody, jakie mieliśmy do tej pory na PGE Narodowym w Warszawie. Okazało się, że wszystkie zmiany dotyczące toru, odniosły pozytywny skutek. Myślę, że to kierunek, którym należy podążać także w przyszłości.

Co w szczególności miało wpływ na atrakcyjność widowiska?

Przede wszystkim podniesienie łuków i poszerzenie całego toru. To miało największy wpływ na to, że zawody miały zdecydowanie wyższą jakość.

W zawodach wzięło udział czterech Polaków. Czy całościowo powinniśmy być zadowoleni z ich występów?

Dobre pytanie. Trudno na nie tak jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno występ Bartosza Zmarzlika był sukcesem, bo przełamał jakąś barierę, to był jego pierwszy finał na PGE Narodowym w Warszawie. Progres jest zatem widoczny. W przypadku Macieja Janowskiego półfinału nie było, ale nie widzę powodów do niepokoju. Miewa gorsze występy, ale ma też jakąś bazę, do której zawsze może wrócić, by zacząć dobrze jechać. W stolicy jeden bieg sprawił, że zabrakło go w decydującej rozgrywce. Dodałbym jednak, że to był wyścig z czwartego pola, po mocniejszym polaniu toru. To zewnętrzne pole początkowo było atutem, a później stało się dla zawodników przekleństwem. Maciej nie miał zatem sprzyjających okoliczności. Pozostałe jego wyścigi wyglądały całkiem przyzwoicie, więc zachowałbym spokój. Na pewno powodów do zadowolenia nie ma za to Patryk Dudek.

Co w pana ocenie dzieje się z tym zawodnikiem? Ten kryzys trwa już dość długo, bo od początku sezonu 2023.

Ten temat ciągnie się od zeszłego roku i to dość niepokojące. W przeciwieństwie do Macieja problemem Patryka jest brak bazy. Mówimy o zawodniku, który nie ma punktu, od którego mógłby zacząć i być pewnym, że będzie to nieźle wyglądać. On cały czas szuka i niestety błądzi. A jest przecież zawodnikiem świetnie wyszkolonym technicznie, który potrafi znakomicie jeździć. Niestety, to nie ma poparcia w ustawieniach sprzętu. Wszystko w żużlu rozpoczyna się od pewnej bazy, do której można zawsze wrócić, by prezentować jakiś zadowalający poziom. Dla niego i całego teamu ta sytuacja jest na pewno irytująca. Taki bywa jednak żużel i Patryk nie może zaprzestać poszukiwań. Obecnie w tym sporcie decyduje nie tylko forma i umiejętności, ale przede wszystkim sprzęt. Bez tego nie da się zrobić wyniku.

Ogromną szansę otrzymał Bartłomiej Kowalski. Szkoda, że w takich okolicznościach, ale jego występ należy chyba uznać za udany.

Jechał na wielkiej scenie i dobrze się odnalazł. Można powiedzieć, że był przygotowany do występu w tych zawodach. Zdobył kilka punktów, a poza tym walczył w wyścigach, w których przywoził zera. To wyglądało obiecująco, bo to był dojrzały speedway. Bartek ma duże podstawy, by myśleć wkrótce o regularnych startach w Grand Prix. To silny zawodnik, który bardzo chce się rozwijać. Uważam, że mamy w Polsce materiał na klasowego żużlowca. W Warszawie udowodnił, że nie pęka. Wizja rywalizacji w takiej stawce w ogóle go nie sparaliżowała, a to bardzo ważne.

Czy rozmawiał pan z Dominikiem Kuberą po tym, co wydarzyło się na piątkowym treningu?

Tak, rozmawiałem. Na pewno to dla niego ciężkie do zaakceptowania. Wszystko wydarzyło się w momencie, kiedy poważnie się rozpędzał i miał wielkie oczekiwania względem dalszej części sezonu. Pod względem mentalnym sytuacja jest dla niego trudna, ale to jest charakter wojownika. To było nieszczęśliwe zdarzenie, które mogło przytrafić się każdemu. Akurat Dominik może to przekuć w coś, co na przestrzeni kolejnych lat wcale nie musi okazać się stratą.

Bartosz Zmarzlik po rundzie w Warszawie jest liderem klasyfikacji generalnej. Tyle samo punktów ma Fredrik Lindgren. Czy postawa Szweda jest dla pana zaskoczeniem? To będzie główny rywal Bartka?

Bardzo bym sobie życzył, żeby walka o tytuł mistrzowski toczyła się w polskim gronie. To ciągle możliwe, bo przed nami jeszcze mnóstwo jazdy. Jeśli chodzi o Lindgrena, to na razie jest bardzo mocny. To dla mnie żadne zaskoczenie, bo już przed startem cyklu głośno mówiłem, że ten zawodnik będzie się liczyć. Widzę u niego dużo chęci i determinacji. Atutem Szweda jest także jazda na technicznych torach, czego doskonałe potwierdzenie mieliśmy w Warszawie. W lidze także radzi sobie bardzo dobrze. Widać, że coś u niego zaczyna wracać. Poza tym zwróciłbym także uwagę na Australijczyków, którzy są w doskonałej formie. Prawda jest jednak też taka, że w stawce Grand Prix mamy znacznie bardziej liczną grupę zawodników, którzy pod względem jeździeckim są w jednym koszyku. Ich wygrane bądź porażki zależą głównie od tego, co dzieje się w parkingu.