– Wrażenia? Genialne. Najbardziej zapadł mi w pamięci moment, kiedy staliśmy na podeście na prezentacji i cały stadion zaśpiewał Mazurka Dąbrowskiego. Na 100 proc. nie zapomnę tego do końca życia – powiedział Szymon Woźniak po turnieju Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie. Reprezentant Polski dotarł do półfinału, co jest bardzo dobrym wynikiem, ale po zawodach odczuwał niedosyt. – Mogło być zdecydowanie lepiej – przyznał.
W półfinale Woźniak dojechał do mety czwarty, jednak przez pewien czas jechał na drugiej pozycji, która gwarantowała mu występ w wielkim finale. – Jest niedosyt, bo jednak to wiozłem. Rywale, po tym jak mnie wyprzedzili, momentalnie odjechali. To tylko potwierdziło, że prędkość motocykla mogła być trochę lepsza – skomentował Woźniak.
– To były moje pierwsze zawody na jednodniowym torze, więc było oczywiste, że nie zrobię wszystkiego perfekcyjnie. Myślę, że mogę być z siebie zadowolony. Mój sprzęt genialnie startował, dawało mi to naprawdę dużo możliwości, ale brakuje mi jeszcze okrzesania na jednodniowych torach – dodał.
Szymon odniósł się również do atmosfery stworzonej przez polskich kibiców. – Wrażenia? Genialne. Najbardziej zapadł mi w pamięci moment, kiedy staliśmy na podeście na prezentacji i cały stadion zaśpiewał Mazurka Dąbrowskiego. Cały PGE Narodowy był Biało-Czerwony. To jest coś, czego na 100 procent nie zapomnę do końca życia – zaznaczył reprezentant Polski.
– Chyba nigdy w życiu jeszcze czegoś takiego nie czułem. To było genialne uczucie. Po prostu miałem gęsią skórę i czułem się tak, jakby ktoś doczepił mi skrzydeł. Coś niesamowitego. Takich chwil się nie zapomina – wyznał stały uczestnik cyklu Grand Prix 2024.
Jedyną drogą do kolejnego występu na PGE Narodowym w Warszawie jest utrzymanie w cyklu. – Długa droga przede mną – podsumował.