Oskar Paluch w piątkowym turnieju SGP2 na toruńskiej Motoarenie zajął ósme miejsce. Sporo mówiło się o torze, który nie był łatwy do jazdy. – Był w porządku, ale w sobotnich zawodach organizatorzy lali mniej wody i na pewno był troszkę lepiej przygotowany – powiedział nam reprezentant Polski. Paluch w rywalizacji juniorów w wyścigu półfinałowym zdefektował, jednak – jak sam podkreśla – w całych zawodach miał dużo szczęścia.
18-latek rozpoczął zawody w Toruniu jako pierwszy rezerwowy. W fazie zasadniczej wyjechał na tor tylko trzykrotnie. Sześć punktów niespodziewanie dało mu miejsce w półfinale. To niecodzienna sytuacja. – Miałem dużo szczęścia, bo sześć punktów to troszkę mało na pierwszą „ósemkę”. Cieszę się z udziału w półfinale, gdzie jednak przytrafił mi się defekt. Zatarł się silnik. Szkoda – tak Paluch skomentował swój piątkowy występ.
Całkiem pozytywną opinię nasz reprezentant wystawił nawierzchni, która podczas zawodów wzbudziła trochę kontrowersji. – W sobotę organizatorzy na pewno lali mniej wody niż w piątek i tor był troszeczkę lepiej przygotowany. Na naszym turnieju było gorzej, ale nie było jakoś tragicznie. Uważam, że tor był w porządku. Spędziłem dwa fajne dni w Toruniu, teraz czas na powrót do Gorzowa – podkreślił.
W sobotę Paluch również pełnił rolę pierwszego rezerwowego, tym razem jednak ani razu nie miał okazji wyjechać na tor. Kibiców rozgrzała znakomita jazda Bartosza Zmarzlika w wyścigu finałowym. – Było trochę zimno, ale cały czas czekałem na swoją szansę. Ogólnie były to fajne zawody. Wygrana Bartka mi się podobała – przyznał junior.
Już za tydzień nasz rozmówca zakończy starty w sezonie 2024. – Moim ostatnim występem będzie rewanżowy mecz o brąz. Końcówka jest napięta, mam dosyć dużo imprez. Już koncentruję się na pierwszym spotkaniu o brąz i na całym następnym tygodniu – podsumował.