Sezon 2024 był bardzo udany dla Wiktora Przyjemskiego. 19-letni reprezentant Polski z przytupem zadebiutował na torach PGE Ekstraligi (trzynasta średnia), a także jeszcze bardziej zadomowił się w kadrze naszego kraju. Pod koniec września odniósł swój największy sukces w dotychczasowej karierze – wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. – Zimą brałbym takie wyniki w ciemno – mówi nam Przyjemski w posezonowym wywiadzie.
POLSKIZUZEL.PL: Tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów, wygrany SoN2, zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski, najlepsza średnia wśród juniorów. Czy sezon 2024 mógł być dla ciebie jeszcze lepszy?
Wiktor Przyjemski, reprezentant Polski i mistrz świata juniorów: Zawsze może być lepiej, ale i tak jest już mega dobrze. Bardzo się cieszę, bo dużo pracy w to włożyłem i wydaje mi się, że moja jazda fajnie wyglądała. Najważniejsze jest zdobycie mistrzostwa świata juniorów.
Wciąż brakuje złota w Indywidualnych Młodzieżowych Mistrzostwach Polski.
– Faktycznie. To jest moja bolączka, ale większość zawodników tak ma. Nawet Mateusz Cierniak nie zdobył złota MIMP. Zawsze śmialiśmy się, że ten turniej wcale nie jest taki łatwy. W tym roku mi się nie udało. Mam nadzieję, że w przyszłym będzie lepiej. Tylko muszę dalej pracować i cały czas trenować, aby stawać się coraz lepszym zawodnikiem.
Dlaczego łatwiej jest zdobyć mistrzostwo świata juniorów niż młodzieżowe mistrzostwo Polski?
– Nie mam pojęcia. Może dlatego, że często są wybierane dosyć specyficzne tory. Tym razem finał odbył się w Krośnie, gdzie wcześniej tylko raz miałem okazję pojeździć. Koledzy startowali tam częściej. Bartek Bańbor pochodzi z tamtych okolic, Kuba Krawczyk startował w barwach klubu z Ostrowa. Ja za dużo okazji nie miałem, ale w każdych warunkach trzeba dawać sobie radę. Nie ma co szukać wymówek. Zazwyczaj w MIMP wygrywa zawodnik, na którego się nie stawia. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będzie to u mnie lepiej wyglądało. Może będzie chociaż podium.
W kategorii juniorów wygrałeś już prawie wszystko. Każde zdobyte trofeum cieszy tak samo?
– Wydaje mi się, że każdy zawodnik chce wygrywać i każdy tytuł go tak samo cieszy. Nie inaczej jest u mnie. Dalej trzeba walczyć o największe trofea.
Czego nauczyłeś się po transferze do Orlen Oil Motoru Lublin?
– Myślę, że troszkę takiej determinacji. Mam też więcej pewności siebie. Wejście do PGE Ekstraligi nie było dla mnie łatwe. W sezonie zimowym chodziłem niepewnie, bo nie zapominajmy, że doznałem kontuzji. Fajnie wyszło, z tego sezonu bardzo się cieszę. Nie było łatwo się przyzwyczaić, natomiast lepszego nie mogłem sobie wymarzyć. Zimą brałbym takie wyniki w ciemno.
Sprzętowo jesteś lepiej przygotowany, czy już wcześniej ten sprzęt był na najwyższym możliwym poziomie?
– Wydaje mi się, że już od dwóch lat jeżdżę na najlepszym sprzęcie. Nic więcej nie potrzebuję. W moim ostatnim sezonie w Metalkas 2. Ekstralidze, który kończyłem na pierwszym miejscu w klasyfikacji indywidualnej, moje motocykle, warsztat i garaż były na naprawdę wysokim poziomie. Teraz, kiedy jeżdżę dla Motoru, jest tak samo. Więcej dołożyć już nie można.
Członkiem Żużlowej Reprezentacji Polski jesteś od trzech lat. Z kim masz najlepszy kontakt?
– Jak spotykamy się na zawodach, to rozmawiam z każdym kadrowiczem. Nie potrafię wskazać osoby, z którą mam najlepszy kontakt. Wydaje mi się, że jesteśmy zjednoczeni. Fajnie pojechać na zgrupowanie, aby porozmawiać i wspólnie potrenować.
Na zgrupowaniach rozmowy są bardziej towarzyskie, czy dotyczą głównie żużla? Możesz z nich coś wyciągnąć dla siebie?
– Oczywiście, że mogę. Rozmowy są naprawdę różne, a treningi bardzo fajne. Mogę potrenować razem z chłopakami i podpytać, w jaki sposób dany kolega trenuje.
W okresie posezonowym jesteś w stałym kontakcie z selekcjonerem reprezentacji, Rafałem Dobruckim?
– Więcej rozmawiamy w sezonie, bo spotkamy się na zawodach. W okresie posezonowym czasami jednak wykonam telefon do trenera, aby troszkę porozmawiać. Kontakt przez cały czas trzeba utrzymywać, ale mamy dobry.
Opowiedz trochę o swoich przygotowaniach. Jak wygląda twój dzień?
– W tygodniu cały czas trenuję. Od czterech lat przygotowuję się z tym samym trenerem od przygotowania fizycznego. Dokładam motocross, zimą lubię pojeździć na wszystkim, co tylko ma silnik. Chodzę jeszcze na basen, aby troszkę wyluzować. Tak w skrócie wyglądają moje przygotowania. Później dojdą obozy. Na pewno z kadrą i z moim klubem z Lublina. Zawsze śmieję się, że okres zimowy jest bardziej napięty niż grafik żużlowy.