To był taki DPŚ, jaki kochamy. Polacy do ostatniego biegu walczyli o złoto. Trener Rafał Dobrucki zdecydował się na pokerową zagrywkę, wystawiając do finałowego wyścigu Macieja Janowskiego, a nie Bartosza Zmarlik. I Janowski zrobił, co do niego należało, choć długo jechał ostatni. Kiedy jednak przypuścił atak, to wyprzedził dwójkę rywali, w tym Roberta Lamberta i...