W poniedziałek Zdunek Wybrzeże Gdańsk zmierzy się na wyjeździe z Aforti Startem Gniezno. Jeśli goście wygrają, to nie tylko zrobią ważny krok w kierunku utrzymania, ale także będą mocno liczyć się w walce o play-off. Marian Maślanka nie ma wątpliwości, co odmieniło drużynę Eryka Jóźwiaka, która jeszcze niedawno przeżywała poważne problemy.
Zdunek Wybrzeże przez długi czas było ostatnią drużyną eWinner 1. Ligi. Teraz o kryzysie gdańszczan już jednak nikt nie mówi. Zespół się odbudował i ostatnio był nawet w stanie pokonać na własnym torze Stelmet Falubaz Zielona Góra.
Marian Maślanka nie ma wątpliwości, że w Gdańsku przełomowym wydarzeniem był transfer Timo Lahtiego, który został wypożyczony z H. Skrzydlewska Orła Łódź. – Bez wątpienia ten ruch odmienił drużynę. Nie tylko podniósł jej poziom sportowy, ale także dodał pewności innym zawodnikom. Pod względem mentalnym zyskali wszyscy, a zwłaszcza Adrian Gała, który poczynił duży progres. Oczywiście, nie można zapominać o zasługach Rasmusa Jensena, który jest w życiowej formie, ale bez Timo Lahtiego sytuacja gdańszczan byłaby zdecydowanie trudniejsza – mówi nam były prezes Włókniarza Częstochowa.
Były działacz zwraca uwagę, że transfery, które kluby eWinner 1. Ligi przeprowadziły w trakcie rozgrywek, mogą mieć w tym roku bardzo duże znaczenie. – Można powiedzieć, że gdańszczanie trafili w dziesiątkę, a to wcale nie było takie oczywiste. Przecież w tym sezonie był taki moment, że trzy kluby eWinner 1. Ligi szukały wzmocnień i rozmawiały z tymi samymi zawodnikami. W tym gronie byli między innymi Timo Lahit i Nicolai Klindt. Wtedy nie było oczywiste, kto będzie najlepszą opcją. Niektórzy twierdzili nawet, że wyższy poziom gwarantuje Duńczyk – przypomina Maślanka.
– Z moich informacji wynika, że w pewnym momencie Lahti był naprawdę blisko ROW-u Rybnik. To były już bardzo zaawansowane rozmowy. Ostatecznie trafił do Wybrzeża i ten klub zyskał najwięcej. Trudno było przewidzieć, że tak będzie. To pokazuje, że w żużlu czasami decydują detale – podsumowuje.