Po trzech biegach wygranych podwójnie trener Rafał Dobrucki zaczął oszczędzać Bartosza Zmarzlika, który w trzecim starcie został „ścięty” na pierwszym łuku przez Ukraińca Marka Lewiszyna. Nie przeszkodziło to reprezentacji Polski w uzyskaniu awansu do sobotniego finału. Półfinał wygrali Szwedzi, Polska zajęła drugie miejsce. Stawkę finalistów uzupełnili Niemcy, którzy w dodatkowym biegu rozbili 7:2 Finów.
Polacy zaczęli od mocnego uderzenia, czyli 7:2 z Francją w 1. biegu. Za chwilę dorzucili 7:2 z Włochami i stało się jasne, że tylko jakiś kataklizm może przeszkodzić naszej reprezentacji w zajęciu miejsca premiowanego awansem.
Polskie serce zadrżały, gdy w 9. biegu Marko Lewiszyn „ściął” na pierwszym łuku naszego lidera Bartosza Zmarzlika. Lewiszyn przeprowadził nieudany atak na Macieja Janowskiego, po czym stracił kontrolę nad motocyklem i pojechał prosto w Zmarzlika. Ten nie był w stanie uciec i zaliczył upadek. Chwilę się po nim zbierał, wyjechał na tor w powtórce, Polska dorzuciła trzecią podwójną wygraną, ale potem już Zmarzlika nie zobaczyliśmy. Polska z 21 punktami na koncie była już jednak w miarę bezpieczna, więc trener słusznie dał naszemu zawodnikowi odpocząć.
Bez Zmarzlika straciliśmy punkty z Niemcami (6:3) i Szwedami (3:6), ale to akurat nie miało większego znaczenia. Na koniec dorzuciliśmy jeszcze 7:2 z Finami i uzyskaliśmy pewny awans z drugiego miejsca.
Dla naszej reprezentacji ten półfinał może stanowić niezły bank informacji. Pod nieobecność Zmarzlika więcej mogli pojeździć Kubera z Janowskim, ale akurat im te dodatkowe jazdy były bardzo potrzebne. To wszystko może zaprocentować w sobotnim finale.