– Szczerze mówiąc, jak wyszedłem z domu i go zobaczyłem, to nie myślałem, że turniej tego dnia w ogóle dojdzie do skutku. Na pewno nie był to tor robiony „pode mnie”. Myślę, że nie byłem mistrzem przypadkowym – mówi Maciej Jaworek.
Rozmowa z Maciejem Jaworkiem, żużlowcem Falubazu Zielona Góra, indywidualnym mistrzem Polski z 1986 roku.
Maćku, czy to pierwszy zlot weteranów sportu żużlowego, w którym uczestniczysz?
Byłem już na jednym, w Gorzowie, organizowanym przez tamtejszych zawodników i działaczy, a teraz jestem w Lublinie.
W efekcie, po wielu latach, mogłeś się spotkać z kolegami, z którymi niegdyś rywalizowałeś na torach?
Tak. Niektórych nie widziałem od czasu, kiedy zakończyłem karierę, na przykład Wojtka Żabiałowicza, czy Marka Kępy, To bardzo sympatyczne spotkanie.
Widziałem jak na internecie, na uruchomionym telefonie, wraz z Ryszardem Buśkiewiczem oglądaliście mecz ligowy Polonia Bydgoszcz- Falubaz Zielona Góra z 1986 roku, w którym obydwaj braliście udział. Wspomnień czar…
Tak, pamiętam, że poszło mi wtedy bardzo dobrze, bo zdobyłem 17 punktów w sześciu wyścigach i tylko raz wyprzedził mnie Rysiek Dołomisiewicz. Ale nie pamiętam jakim wynikiem zakończyło się ostatecznie tamto spotkanie (50:40 wygrała Polonia, przyp. rob).
Rok 1986 był najlepszy w Twojej karierze, zdobyłeś przecież tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Finał odbył się wówczas w Zielonej Górze i wywołał spore kontrowersje. Tor po opadach deszczy był bowiem bardzo ciężki i niektórzy zawodnicy odmawiali jazdy. Sędzia Roman Cheładze potrafił jednak doprowadzić zawody do końca.
Tor faktycznie był bardzo trudny po deszczu. Szczerze mówiąc, jak wyszedłem z domu i go zobaczyłem, to nie myślałem, że turniej tego dnia w ogóle dojdzie do skutku. Na pewno nie był to tor robiony „pode mnie”. Myślę, że nie byłem mistrzem przypadkowym. Zdobyłem komplet punktów, a cały tamten sezon miałem bardzo dobry, o czym świadczyć może średnia biegopunktowa w lidze. A pan Roman Cheładze był bardzo dobrym, sprawiedliwym arbitrem.
Czym zajmujesz się obecnie?
Jestem już na emeryturze i mogę poświęcić czas mojej pasji, którą jest fotografia. Robię bardzo dużo zdjęć, potem siadam do monitora i z olbrzymiej ilości wybieram moim zdaniem najlepsze, tworząc z nich tematyczne albumy.