Przed nami kolejna runda zmagań w GP. Tym razem najlepsi żużlowcy na świecie będą rywalizować na Łotwie. To będzie ważna runda dla Bartosza Zmarzlika, którego w Cardiff i Wrocławiu zabrakło w finale.
Bartosz Zmarzlik jest liderem klasyfikacji przejściowej cyklu. Ma 21 punktów i 15 punktów przewagi nad ścigającym go duetem Fredrik Lindgren, Robert Lambert. To dużo i mało.
Jeszcze przed Cardiff Zmarzlik miał o wiele większą przewagę. W pierwszych sześciu turniejach meldował się jednak w finale. W dwóch ostatnich kończył na fazie zasadniczej (Cardiff) i półfinale (Wrocław). W obu tych imprezach zdobył 17 punktów. Jego najgroźniejsi rywale dwa razy więcej. Tabela za ostatnie dwa turnieje nie wyglądałaby najlepiej dla Zmarzlika, który w drugim etapie GP zajmuje dopiero 8-9 miejsce ex-equo z Maciejem Janowskim.
Wrocław nie był jednak taki zły. Mógł być finał, gdyby w motocykle Zmarzlika nie spadł łańcuch. To jest taki defekt, który zdarza się bardzo rzadko. Można by mówić o pechu Zmarzlika. Można by też jednak dodać, że jeśli teraz tego pecha nie będzie, to Zmarzlika stać na powrót na finałową ścieżkę. I to byłoby wskazane, bo teraz potrzebuje punktów bardziej niż kiedykolwiek. Rywale poczuli krew i nasz mistrz musi im jakoś odpowiedzieć.
W Rydze zobaczymy też innych naszych reprezentantów: Dominika Kuberę, Szymona Woźniaka i Macieja Janowskiego, który zastępuje kontuzjowanego Taia Woffindena.
Start Grand Prix w Rydze o 18.00.