Piotr Pawlicki wrócił. Jeszcze rok, dwa, a nawet trzy lata temu powiedzielibyśmy, że jego kariera jest na zakręcie, a nawet ostrym wirażu, ale w tym roku widzieliśmy inną twarz wychowanka FOGO Unii Leszno.
2,177, to średnia Piotra Pawlickiego w sezonie 2025. Ostatni raz tak dobrze jeździł 10 lat temu. Wtedy był juniorem i wschodzącą gwiazdą PGE Ekstraligi i leszczyńskiej Unii.
Zbudował pewność siebie
Trudno powiedzieć, co takiego się stało, że Pawlicki stał się na powrót szybkim i skutecznym zawodnikiem. Na pewno złożyło się na to kilka rzeczy. Po pierwsze posłużył mu częstochowski tor. Dobrze się na nim czuł, jeżdżąc regularnie dla Włókniarza, zbudował pewność siebie.
Czuł sportową złość
Na pewno była też w nim sportowa złość. Po sezonie 2024 miał nadzieję, że zostanie w Stelmet Falubazie Zielona Góra, ale w ostatniej chwili został skreślony. Był tym bardzo mocno zaskoczony, ale finalnie okazało się, że ten wstrząs tylko mu pomógł.
Mocno nad sobą popracował
Do tego trzeba wspomnieć o tym, że Pawlicki naprawdę mocno wziął się do pracy. Zaczął dużo biegać, zadbał o formę fizyczną. I sprzętową też. Trener kadry Rafał Dobrucki nie raz mówi, że zawodnicy powinni mieć wiedzę inżynierską, czuć sprzęt. Pawlicki w tym elemencie bardzo, ale to bardzo się poprawił.
Unia wzięła go z powrotem, w kadrze może być wartością dodaną
Pewnie znalazłoby się coś jeszcze, co sprawiło, że Piotr zaczął jeździć na miarę swojego talentu. Najważniejsze, że wrócił. Sezon 2025 skończył jako szósty zawodnik ligi. Zdobył 127 punktów i 8 bonusów. Wygrał 23 z 62 biegów. Pomógł Włókniarzowi uratować Ekstraligę. Był mocnym punktem i nic dziwnego, że Unia zrobiła wszystko, żeby sprowadzić go z powrotem do Leszna. Wrócił po 3 latach. W tym czasie reprezentował Betard Spartę Wrocław, Falubaz i Włókniarza. Do tego wszystkiego można dodać chyba już tylko to, że taki zawodnik w kadrze, to wartość dodana. Zdecydowanie stać go na to, żeby pomóc Bartoszowi Zmarzlikowi i Patrykowi Dudkowi sięgnąć po medal w Speedway of Nations.








