Wybrzeże wspomina hitowy transfer Cegielskiego. On sam żałuje, że po 2 latach odszedł skłócony z prezydentem klubu

Wybrzeże w cyklu z kart historii przypomina transfer Krzysztofa Cegielskiego, który przyszedł przed sezonem 1999 za 420 tysięcy złotych. W pierwszym roku spadł z drużyną z ligi, potem awansował. – Miałem jeździć cztery lata, skończyło się na dwóch, bo wyszła nieprzyjemna sprawa z prezydentem klubu – wspomina Cegielski.


Zdunek Wybrzeże w kartach historii pisze o Krzysztofie Cegielskim, który przyszedł do zespołu jako srebrny medalista MIMP. Drużyna z Cegielskim w składzie miała walczyć o medal, ale spadła z Ekstraligi. Po roku wróciła, a Krzysztof był jej liderem. On sam przypomina, że po drugim roku startów jego przygoda z klubem się skończyła, choć miała trwać jeszcze 2 lata.

 

– Wtedy Wybrzeże miało pecha do zarządzających klubem – wspomina Cegielski, przypominając słynną sprawę blokowania jego startów przez ówczesnego prezydenta klubu Henryka Majewskiego. – Przez rok mi nie płacił, więc zgodnie z przepisami miałem prawo rozwiązać kontrakt. Klub powinien był mnie wystawić za 100 tysięcy dolarów na listę transferową. Tak się jednak nie stało. To był trudny czas, bo pana prezydenta wszyscy się bali. Tylko nie ja. Postawiłem się i finalnie wygrałem. Wsparł mnie wtedy Ole Olsen, a w Trybunale PZM reprezentował mnie Jerzy Synowiec.

 

– Jeśli chodzi o sportową stronę, to sam klub wspominam bardzo miło. Tak sobie myślę, że gdyby nie prezydent Majewski, Wybrzeże miało szansę stać się naprawdę mocnym ośrodkiem. Przychodziłem do drużyny, w której byli Rickardsson i Ułamek. Nie wiem, jak to się stało, że spadliśmy. Pamiętam, że jako junior prezentowałem się całkiem nieźle. Czegoś jednak nam zabrakło. Na szczęście szybko wróciliśmy. Szkoda, że to wszystko zostało przerwane, bo kontrakt miałem pierwotnie spisany na 4 lata. Prezydent mnie jednak unikał, nie chciał rozmawiać o zaległościach, więc trzeba było to przerwać – kończy Cegielski.

Leave a Reply