Polacy (na razie) zawodzą w TAURON SEC

Za nami dwa finały tegorocznych Indywidualnych Mistrzostw Europy, które odbyły się 4 lipca w Toruniu oraz 8 lipca w Bydgoszczy. Po dwóch z pięciu turniejów powoli klaruje się czołówka, widać również zawodników, którzy liczyli z pewnością na znacznie więcej. Kto zaskoczył, a kto zawiódł najbardziej?

W kategorii pozytywnych niespodzianek należy chyba rozpatrywać występy Roberta Lamberta. Brytyjczyk, który w 2018 roku wywalczył brązowy medal, w kolejnym sezonie rywalizację zakończył na odległej, 13. pozycji. Tym razem możemy śmiało stwierdzić, że jego rehabilitacja przebiega wzorowo, ponieważ w obydwu rozegranych finałach meldował się on w ścisłej czołówce i jest w tej chwili zawodnikiem z drugą zdobyczą punktową w całej obsadzie TAURON Speedway Euro Championship 2020. Chyba nie wszyscy liczyli również na aż tak regularną i dobrą jazdę Nickiego Pedersena. Duńczyk, który jest najstarszym uczestnikiem Indywidualnych Mistrzostw Europy w tym sezonie, prezentuje się nad wyraz dobrze i zgromadził na swoim koncie tyle samo punktów co Lambert (24). Udowodnił on zatem, że cały czas należy się z nim liczyć i podobnie powinno być w kolejnych trzech finałach. W pierwszej piątce po dwóch rundach TAURON SEC 2020 znajdują się jeszcze dwaj Duńczycy – Leon Madsen i Mikkel Michelsen oraz Rosjanin Grigorij Łaguta, lecz obecność tej trójki w ścisłej czołówce trudno nazwać niespodzianką. W kontekście pozytywów, można chyba rozpatrywać także postawę Fina Timo Lahtiego, który wskoczył do serii z pozycji rezerwowego (za kontuzjowanego Andrzeja Lebiediewa) i po dwóch pierwszych występach plasuje się na 7. miejscu.

Na drugim biegunie – niestety dla kibiców w kraju, w którym rozgrywane są wszystkie finały – znajdują się reprezentanci Polski. O ile po turnieju w Toruniu trudno było przekreślać szanse kogokolwiek na dalsze dobre występy, o tyle runda w Bydgoszczy pokazała już wyraźną dysproporcję pomiędzy dwoma z Polaków, a rywalami. Na stadionie im. Marszałka Józefa Piłsudskiego ostatnie miejsce z zaledwie jednym punktem zajął Krzysztof Kasprzak. Ten, którego typowano przed rozpoczęciem cyklu na najlepszego z zawodników w biało – czerwonych barwach, spisuje się jednak najgorzej. Choć do końca zmagań pozostały jeszcze 3 finały, po występie w Bydgoszczy trudno o optymizm. Niewiele lepiej wygląda sytuacja Kacpra Woryny, który zawody na stadionie Polonii zakończył na 13. pozycji z 4 punktami na koncie. Zawodnikowi temu niewiele zabrakło do medalu w ubiegłym roku, jednak aby zbliżyć się do tego wyniku, będzie on musiał znacznie poprawić swoją jazdę w kolejnych trzech finałach. Po dobrym występie w Toruniu, w kolejnych zawodach słabiej spisał się Bartosz Smektała. 7 punktów i 9. lokata w Bydgoszczy to jednak nadal najlepszy wynik wśród reprezentantów Polski. Do prowadzącego Madsena brakuje mu 8 punktów, więc ta różnica jest jeszcze jak najbardziej do zniwelowania.

Z pewnością można powiedzieć, że dobrze dobrano tych, którzy występowali z „dzikimi kartami”. Zarówno Emil Sajfutdinow, jak i Bartosz Zmarzlik kończyli zawody na wysokich miejscach, co dodawało tylko smaku całej rywalizacji. Pozostali zawodnicy ze stałej obsady zaliczali co najwyżej pojedyncze przebłyski. Przed nami trzeci finał Indywidualnych Mistrzostw Europy 2020 w Gnieźnie i jeśli ktokolwiek z dalszych miejsc w klasyfikacji generalnej ma zamiar włączyć się do walki o wyższe cele, to chyba będzie to już ostatni moment, w którym można to zrobić.