Do trzech razy sztuka?

W sezonie 2017 w Lesznie odbył się ostatni finał Drużynowego Pucharu Świata. W kolejnym do kalendarza rozgrywek Światowej Federacji Motocyklowej (FIM) trafiły rozgrywki Speedway of Nations, które zastąpiły wspomniany DPŚ.

Celem tej zmiany miało być dopuszczenie do rywalizacji większej liczby krajów, które miałyby w ten sposób szansę zaistnieć na światowej arenie. Nie brakowało jednak głosów, że w wielu reprezentacjach był problem ze skompletowaniem drużyn, złożonych z czterech solidnych zawodników. Tego problemu nie miała Polska, która na tej zmianie wydawała się tracić najwięcej. W nowych rozgrywkach do boju desygnować można dwóch seniorów i jednego juniora, zatem zestawienia zredukowano o 40% w stosunku do ostatnich lat w Drużynowym Pucharze Świata (4 seniorów i junior). Speedway of Nations przypomina zatem bardziej zapomniane Mistrzostwa Świata Par (ostatni turniej odbył się w 1993 roku w Vojens), niż zmagania zespołowe. Ta zmiana nie jest jednak największym kuriozum, gdyż w finałowej, dwudniowej rywalizacji (w której bierze udział 7 drużyn) tak naprawdę decydujący o złotych medalach jest ostatni wyścig. Zatem ekipa, która wygrywa wcześniejsze zmagania z rywalami i tak może wszystko stracić w finałowym biegu.

W tych okolicznościach reprezentacje z całego kraju rywalizowały już dwukrotnie. Zarówno w sezonie 2018, jak i 2019 na najwyższym stopniu podium stawali Rosjanie. A jak w tych latach radzili sobie podopieczni Marka Cieślaka? Pierwsza finałowa batalia w Speedway of Nations odbyła się 8 i 9 czerwca 2018 na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Polacy w składzie Maciej Janowski, Patryk Dudek i Maksym Drabik zawiedli pierwszego dnia, kiedy to zdobyli tylko 15 punktów (prowadzący Brytyjczycy mieli ich wówczas na koncie 25). W sobotę jednak odpowiednio się zrehabilitowali, gromadząc kolejnych 21 „oczek”, dzięki czemu rzutem na taśmę dostali się do biegu półfinałowego. W nim doszło do kuriozalnej sytuacji, bowiem wykluczony za utrudnianie startu został Patryk Dudek. Normalnie w takim wypadku zakończyłoby się to ostrzeżeniem, jednak dosyć jeden punkt regulaminu mówił, że ostrzeżenie z pierwszego dnia finałowej rywalizacji przechodzi na drugi. Właśnie w takiej sytuacji niestety znalazł się Dudek i pomimo zwycięstwa Macieja Janowskiego nad Artiomem Łagutą i Emilem Sajfutdinowem, do biegu z Brytyjczykami o złoto przeszli Rosjanie (lepiej premiowane 2. i 3. miejsce jednej drużyny). Po pierwszym dniu jednak mało kto stawiał na Polaków, dlatego brązowy medal i tak można było uznać za sukces, choć do szczęścia brakowało tak naprawdę niewiele. Ostatecznie w finale – podobnie, jak w biegu z Polakami – żaden z Rosjan nie wygrał biegu. Przedzielili oni jednak parę Tai Woffinden – Robert Lambert i świętowali końcowy sukces.

W sezonie 2019 finałowa rywalizacja odbyła się 20 i 21 lipca w rosyjskim Togliatti. Gospodarze wystąpili w składzie identycznym, jak rok wcześniej we Wrocławiu, zatem reprezentowali ich Emil Sajfutdinow, Artiom Łaguta i Gleb Czugunow. W tym roku wprowadzono przepis o obowiązkowym biegu juniora, lecz nie miało to większego wpływu na przebieg rywalizacji. Marek Cieślak, po awansie uzyskanym w półfinale w Landshut, do finału wybrał Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego i Maksyma Drabika. W odwodzie jednak pozostawali Patryk Dudek i Bartosz Smektała. W pierwszym dniu zawody całkowicie nie wyszły „Magicowi”, który nie zdobył żadnego punktu, jednak dzięki dobrej postawie Zmarzlika Polacy plasowali się na drugim miejscu za Australijczykami. Drugiego dnia Janowskiego zmienił Dudek, a ostatecznie zawodnikom Marka Cieślaka udało się wygrać serię zasadniczą i zameldować bezpośrednio w finale. Rywali Polacy poznali po biegu dodatkowym, w którym Rosjanie zremisowali z jeźdźcami z antypodów 3:3. Dzięki zajęciu 2. i 3. miejsca awans do finału uzyskali Łaguta z Sajfutdinowem, zatem zwycięstwo Jasona Doyle’a przy czwartym miejscu Maxa Fricke Australijczykom niewiele dało. Finałowy wyścig to już popis Rosjan, którzy z Polakami wygrali podwójnie i ponownie triumfowali w rozgrywkach Speedway of Nations. Marek Cieślak i jego podopieczni musieli zadowolić się srebrnymi krążkami, choć do sukcesu było jeszcze bliżej niż we Wrocławiu. „Sborną” poprowadził wówczas ponownie Andriej Sawin, który niestety z powodu choroby zmarł 31 grudnia 2019 roku.

Sezon 2020 dla wszystkich jest inny. Po pierwsze do przemeblowań doszło w kadrze Polski. Poprzez absencję w ostatnich imprezach sezonu nie znalazło się w niej kilku zawodników, którzy stanowili jej trzon w latach poprzednich. Marek Cieślak nadal jednak ma w kim wybierać i z pewnością Polacy nadal będą jednymi z faworytów w Speedway of Nations. Pierwotnie finał tej imprez miał się odbyć już w maju, lecz przez sytuację z pandemią koronawirusa (COVID-19) w pierwotnych terminach zmagania nie mogły się odbyć. Półfinały zaplanowano uprzednio w niemieckim Landshut i w łotewskim Daugavpils, a finał w Manchesterze. Ostatecznie po przebudowaniu kalendarza niemiecka lokalizacja nie została wzięta pod uwagę. W takim wypadku półfinały zaplanowano na 25 i 26 września w Daugavpils, a finał na National Speedway Stadium w Manchesterze, gdzie swoje mecze rozgrywają Belle Vue Aces, powinien obyć się 24 i 25 października.

W trudnym sezonie 2020 Marek Cieślak i jego zawodnicy po raz trzeci staną przed szansą wygrania zmagań w Speedway of Nations. Po pierwszych tegorocznych wynikach z pewnością głównymi rywalami ponownie będą Rosjanie. Do walki o najwyższe laury mogą włączyć się jeszcze Brytyjczycy i Australijczycy, a pozostałe reprezentacje na pewno nie złożą broni. W 2018 Polacy zdobyli brąz, rok później srebro. Czy zatem w trzecich w historii rozgrywkach Speedway of Nations uda im się w końcu sięgnąć po złote medale? O tym przekonamy się pod koniec sezonu. Z pewnością końcowy sukces byłby pięknym prezentem dla trenera Marka Cieślaka, dla którego obecny rok ma być pożegnalnym, jeśli chodzi o pracę w kadrze Polski.