Reprezentacja Polski znakomicie spisała się w Wielkim Finale DME, który został rozegrany na torze w Stralsundzie. Biało – czerwoni odnieśli bezapelacyjne zwycięstwo, pozostawiając w pokonanym polu Duńczyków, Wielką Brytanię i Niemców. Z występu naszych reprezentantów bardzo zadowolony był trener Rafał Dobrucki.
Polacy w składzie Bartosz Zmarzlik, Jarosław Hampel, Szymon Woźniak, Dominik Kubera i Bartłomiej Kowalski uzbierali w sobotę 49 punktów. Drudzy Duńczycy stracili do nich aż 14 „oczek”. To pokazuje, że drużyna Rafała Dobruckiego nie pozostawiła złudzeń rywalom.
– Czy było lekko, łatwo i przyjemnie? Przyjemnie tak, już na końcu, kiedy mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa. Od początku byliśmy skoncentrowani, bo w takich zawodach walka często toczy się punkt za punkt. Przed ich rozpoczęciem zakładaliśmy, że Duńczycy będą nieco bliżej za naszymi plecami – mówi Rafał Dobrucki w rozmowie z polskizuzel.pl.
Trener kadry wskazał również, co było w sobotę kluczem do sukcesu naszej drużyny. – Bardzo dobrze weszliśmy w zawody. Pierwsza seria poszła świetnie i w mojej ocenie to nieco ustawiło rywalizację. Później nie było w naszych szeregach zbyt dużych pomyłek – przekonuje.
Polacy dobrze odczytali tor w Stralsundzie, bo mieli na jego temat sporo informacji. Użyteczne okazały się zwłaszcza rady Dominika Kubery. – Wiedzieliśmy dużo, bo w Stralsundzie odbywają się różne imprezy. Niezłym bankiem informacji był dla nas Dominik Kubera, ponieważ w ostatnim czasie pojawiał się na tym obiekcie dość często. Miał okazję jeździć na nim zarówno po przebudowie, jak i przed nią. Dużych znaków zapytania zatem nie było. Informacje, które posiadaliśmy, były wystarczające – uważa Dobrucki.
Trener kadry jest zadowolony nie tylko z wyniku, ale także z komunikacji pomiędzy żużlowcami.
– Od początku do końca wymiana informacji przebiegała prawidłowo. Wprawdzie zbyt dużych potrzeb pod tym względem nie było, ale i tak zawodnicy dobrze dzielili się swoimi odczuciami z toru. Cały czas byliśmy z wszystkim na bieżąco. Pod koniec zdecydowaliśmy się na zmiany, które dały nam już informacje na przyszłość. Wynik na to pozwalał, więc skorzystaliśmy z okazji – zaznacza.
Świetny występ kadry w Wielkim Finale DME to dobry prognostyk przed Drużynowym Pucharem Świata. To najważniejszy cel dla żużlowej kadry w sezonie 2023. W Stralsundzie nie zawiódł żaden z naszych żużlowców. Czy to oznacza, że przed DPŚ trener może mieć ból głowy?
– Na razie nie ma sensu zastanawiać się nad tym, czy będę mieć ból głowy. Jest za wcześnie na takie dywagacje. Późno weszliśmy w sezon. Widzę, że wielu zawodników, nie tylko reprezentantów Polski, potrzebuje startów. Nie wszyscy rozpoznali swój sprzęt, bo jeszcze niedawno było różnie z pogodą. Część żużlowców jeszcze szuka i zbiera informacje – odpowiada Dobrucki.
Warto dodać, że w sobotę startuje cykl Grand Prix, w którym mistrzowskiego tytułu będzie bronić Bartosz Zmarzlik. Poza nim w Gorican zobaczymy Macieja Janowskiego i Patryka Dudka. Jak Dobrucki ocenia szanse Polaków? – Stać ich dosłownie na wszystko. Może zdarzyć się tak, że każdy z nich wjedzie do finału. Jak już jednak powiedziałem, znaków zapytania na tym etapie sezonu jest jednak bardzo dużo – podsumowuje trener.