Szymon Woźniak nie przestaje zaskakiwać. Tegoroczny awans Polaka do Grand Prix dla wielu był szokiem. Były trener kadry Marek Cieślak publicznie wyrażał obawę, czy Woźniak się nadaje do GP i czy sobie poradzi. Odpowiedź na to pytanie dopiero poznamy. Tymczasem żużlowiec robi wszystko, żeby jego przygoda z cyklem trwała dłużej niż rok. To dlatego zatrudnił 4-krotnego mistrza świata Grega Hancocka.

Szymon Woźniak kiedyś, dawno temu, powiedział o sobie samym, że nie jest jakimś wielkim talentem. Przyznał, że do wszystkiego doszedł ciężką pracą. Pewnie dlatego robi wszystko, żeby należycie przygotować się do startu w Grand Prix 2024. Stara się zadbać o szczegóły. W jego boksie będzie Greg Hancock i to jest niesamowite wzmocnienie.

Żużlowiec ebut.pl Stali Gorzów mógł się przekonać ile mu brakuje do Grand Prix w meczu Stali z Platinum Motorem Lublin w fazie zasadniczej sezonu. To wtedy Bartosz Zmarzlik, do niedawna kolega Woźniaka z drużyny, ostro potraktował go na torze. Wystarczyło, że Woźniak odjechał od krawężnika i Zmarzlik już tam był. To właśnie na bazie tamtej akcji były trener kadry Marek Cieślak zbudował teorię o Woźniaku, który nie pasuje do żużlowej elity.

Znając ambicję Woźniaka, to już pewnie wyciągnął wnioski z tamtej akcji. Już wie, że na torze nie ma przyjaciół, a w GP trzeba jechać fair, ale jednak ostro i zdecydowanie. Nie można sobie pozwolić na chwilę słabości, bo każdy rywal bezlitośnie to wykorzysta.

Hancock może być poważnym atutem Woźniaka w walce o to, żeby pokazać się w cyklu z jak najlepszej strony. Nasz zawodnik nie zna wszystkich torów, na których przyjdzie mu startować. I tu Hancock zdecydowanie się przyda. To nikt inny, ale właśnie Cieślak, mówił kiedyś, że w czytaniu torów Hancock jest mistrzem. Potrafi błyskawicznie wyciągać wnioski. Kiedy w 2012 roku GP zawitało do nowozelandzkiego Auckland, to wygrał właśnie Hancock. To wtedy ta jego unikatowa zdolność dała mu przewagę.

Amerykanin do teamu Polaka może też wprowadzić doświadczenie i spokój. Będzie dla niego takim lodem przyłożonym do głowy. W trudnych momentach będzie dla niego psychologiem, który go pokrzepi i powie dobre słowo.

Być może częste przebywanie panów ze sobą będzie też okazją do pracy nad techniką startu. W tym Hancock był mistrzem, a współczesny żużel jest taki, że kto jest szybki na starcie, zdecydowanie zwiększa szansę na zwycięstwo. W czasach, gdy każdy dysponuje dobrym sprzętem, trudno wyprzedza się na dystansie. Jeśli Hancock pomoże Woźniakowi także w tym elemencie, to wtedy o naszego zawodnika możemy być bardzo spokojni.