Jerzy Kanclerz obejrzał do tej pory na żywo 274 rundy Grand Prix. Prezes Abramczyk Polonii nie ukrywa, że jest odrobione rozczarowany kalendarzem przyszłorocznego cyklu. Bardzo pozytywnie ocenia natomiast organizację Speedway of Nations w Manchesterze.
Przyszłoroczne turnieje Grand Prix zostaną rozegrane w Gorican, Warszawie, Landshut, Pradze, Malilli, Gorzowie, Cardiff, Wrocławiu, Rydze, Vojens i Toruniu. – Nasuwa mi się tylko jedno zdanie: nie tak to miało wyglądać. Kiedy Discovery przejęło Grand Prix, to mieliśmy naprawdę szumne zapowiedzi. Sporo mówiło się między innymi o rundzie w Australii, ale także o wielu innych lokalizacjach. Nie zostało to zrealizowane – zaznacza prezes Polonii.
Jerzy Kanclerz uważa jednak, że w kalendarzu można dostrzec także pozytywy. – Bardzo ciekawe zawody mieliśmy w Rydze i dobrze, że nastąpi kontynuacja. Ta lokalizacja była czymś nowym i pozytywnym. Logiczne jest także zastąpienie zawodów w Teterow, gdzie były spore problemy z torem, turniejem w Landshut. Pomyślałbym natomiast o Pardubicach w miejsce Pragi albo o organizacji dwóch rund w Czechach – podkreśla.
Jeśli chodzi o polskie rundy, to Kanclerz nie ma wątpliwości, że największym wydarzeniem będzie turniej na PGE Narodowym w Warszawie. Przy okazji zwraca jednak uwagę na jedną kwestię. – W Polsce mamy cztery rundy i to na pewno dużo. Chyba za dużo. To nie powinno zmierzać w takim kierunku. Moim zdaniem w jednym kraju powinny być organizowane maksymalnie trzy turnieje – tłumaczy.
Znany działacz cieszy się natomiast, że areną finałów Speedway of Nations będzie tor w Manchesterze. – Manchester to świetny tor do ścigania. Cieszy mnie także zapowiedź, że to przymiarka do organizacji turnieju Grand Prix w tym miejscu. Oby stało się to jak najszybciej – podsumowuje.