„To była nagroda”. Junior o zaskakującym powołaniu do kadry

– Wiadomo, że z roku na rok chciałbym być coraz lepszy, więc mam nadzieję, że nie zawiodę zaufania. Wszystko robię, żeby tak było. Ostatnie tygodnie to ogromna praca sprzętowa i fizyczna. Wszystko oczywiście zweryfikuje początek sezonu i tor, ale mam nadzieję, bo wiem, że zaniedbałem niczego, że jak dotąd przepracowałem zimę należycie – mówi nam Antoni Mencel, reprezentant Polski i żużlowiec FOGO Unii Leszno.

POLSKIZUZEL: Twoje powołanie do kadry było największym zaskoczeniem dla opinii publicznej. A dla ciebie?

Antoni Mencel, żużlowiec reprezentacji i Fogo Unii Leszno: Na pewno trochę zaskoczony byłem, choć z drugiej strony gdzieś po cichu liczyłem na to, że po wygraniu całego cyklu zaplecza kadry otrzymam jakąś nagrodę. To była nagroda. Dzięki temu zostałem powołany. Tak to zresztą tłumaczył trener reprezentacji.

To pora na kolejne zaskoczenia.

Wiadomo, że z roku na rok chciałbym być coraz lepszy, więc mam nadzieję, że nie zawiodę zaufania. Wszystko robię, żeby tak było. Ostatnie tygodnie to ogromna praca sprzętowa i fizyczna. Wszystko oczywiście zweryfikuje początek sezonu i tor, ale mam nadzieję, bo wiem, że zaniedbałem niczego, że jak dotąd przepracowałem zimę należycie.

Zakupy sprzętowe.

Były, choć silniki częściowo zostają te, co były. To się jednak sprawdziło, więc na tym będziemy bazować. Mam sprzęt od tunera Ashleya Hollowaya.

Żużlowcy lubią się odchudzać. Wiadomo, że im mniej kilogramów na motocyklu, tym lepiej.

To ja od razu powiem, że nie muszę. Mogę się cieszyć z tego, że nie mam problemów z wagą, że na szczęście mi nie przybywa. Staram się jeść zdrowo, dużo trenuję, to wystarczy.

To, na jaki wynik miałaby się ta praca nad sprzętem i formą przełożyć. Masz coś konkretnego w głowie?

Biorę to sobie na spokojnie. Nie nakładam na siebie zbędnej presji. Fajnie byłoby wygrać coś tak, jak rok temu, gdzie na plus mogłem sobie zaliczyć turnieje zaplecze. Nie ma jednak planu, żeby to powtórzyć, czy też wygrać jakieś konkretne zawody. Chcę do każdych podchodzić rozluźniony, z uśmiechem na ustach i liczę, że to nastawienie przełoży się na wynik.

Dla każdego młodzieżowego reprezentanta takim marzeniem jest pewnie jazda w drużynie, która będzie bić się o złoto w Speedway of Nations 2.

Jak będę pokazywał się z dobrej strony, jak będzie forma, to jest nadzieja, że pojadę na te zawody. Wszystko w moich rękach. Jednak, jak powiedziałem, na spokojnie. Wiktor Przyjemski, Damian Ratajczak, to w tej chwili dwaj najlepsi juniorzy w Polsce. Będę się jednak starał im dorównać.

W Unii jesteś numerem dwa.

Dlaczego?

To wynika ze statystyk. Gorszy od Ratajczaka, ale minimalnie lepszy od Jabłońskiego.

Nawet nie wiedziałem. To się cieszę.

A z Lebiediewem, który w tym roku będzie twoim kolegą w Unii, wyjaśniliście sobie, dlaczego on będąc w Krośnie, motywował juniora Wilków, trochę ciebie dyskredytując.

Nie traktuję tego aż tak osobiście. Ja to obracam w żart. Mam dystans do siebie, a z Andrzejem mam dobry kontakt. To naturalne, że on wtedy chciał wygrać i w nerwach powiedział coś takiego. Tego się czasem nie kontroluje. Dlatego nic do Andrzeja nie mam.