Trener kadry w długiej i szczerej rozmowie o żużlu

„Jak Rafał z Rafałem”, pierwszą z cyklu rozmowę Rafała Darżynkiewicza z TVP Sport z trenerem kadry Rafałem Dobruckim już możecie zobaczyć w mediach społecznościowych Żużlowej Reprezentacji Polski. Panowie poruszyli wiele ciekawych wątków, a selekcjoner otwarcie powiedział o celach na 2024.

Najważniejsze cytaty Rafała Dobruckiego z rozmowy z Rafałem Darżynkiewiczem

– Mamy duże sukcesy, duży plecak z medalami, ale nie czuję się spełniony. Jest dużo do zrobienia, choć sukcesem będzie powtórzenie tego, co zrobiliśmy.

– Młodzi widzą piękną stronę żużla, zawodników w ciemnych okularach i czapeczkach. A żużel to przede wszystkim tysiące godzin pracy w warsztatach i drugie tyle, spędzone w busach.

– Robienie z żużla Formuły 1 to pomysł z kosmosu. Żużel nigdy nie będzie F1, bo tamto to jest inny świat. Dlatego trzeba nawrócić i zacząć to robić od nowa.

– Sukces, jakim było złoto w DPŚ, został zaprzepaszczony. Nie tylko przez skandal w Krośnie, ale i kalendarz. Zacznijmy konsumować to, co robimy. Trudno oczekiwać, że ktoś inny będzie celebrował, skoro sami tego nie robimy.

***

Kadra w 2023 zdobyła 9 na 10 złotych medali możliwych do zdobycia, a jednak trener Rafał Dobrucki przyznał, że nie jest spełniony. To dobrze rokuje na przyszłość. Zresztą nasz szkoleniowiec mówi otwarcie o celach.

Czy chce wygrać Speedway of Nations? – Oczywiście. Chcemy wygrać wszystko – mówi Dobrucki.

A co z SEC? Odkąd obowiązuje nowa formuła, Polak nie zdobył złota? – SEC to nasze przekleństwo. Rok temu Janusz Kołodziej zrobił znakomity wynik, choć nie wystartował w jednym turnieju. To samo było z Dominikiem Kuberą. To była złośliwość natury. Było jednak blisko.

Panowie rozmawiali nie tylko o celach, ale też o problemach żużla. O tym, jak jest postrzegany przed młodych ludzi i dlaczego dążenie w żużlu do F1 nie ma sensu.

Dobrucki poruszył temat zarobków w żużlu, zastrzegając, że 50, a w najlepszych razie 40 procent przychodów muszą oni przeznaczyć na utrzymanie teamów i sprzęt.

Nie mogło zabraknąć wątku ubiegłorocznego finału DPŚ i tego, co stało się następnego dnia w finale IMP w Krośnie, gdzie odwołano zawody, a cała Polska żyła tym, a nie złotem reprezentacji. Dobrucki zwrócił uwagę, że Krosno nikomu chwały nie przynosi, ale na przyszłość warto by pomyśleć o innej konstrukcji kalendarza tak, żeby następnym razem dzień po finale był na celebrację. – Trudno oczekiwać, że ktoś będzie celebrował, skoro sami tego nie robimy – zauważył trener.