Trener kadry przed finałem DPŚ. „Mam nadzieję, że dorzucimy kolejny ciężar do plecaka”

– Każdy ma ambicje, a my je mamy bardzo duże. Jasne, że chcemy wygrać te zawody. I jasne, że jest presja, ale ona w sporcie być musi. Na dokładkę ona u nas jest wielka, bo my mamy plecaki medali i te plecaki są coraz cięższe. Myślę, że byłoby dobrze, jakbyśmy się cieszyli z tego co już tam jest. A mam nadzieję, że w tym roku dorzucimy kolejny ciężar – mówi Rafał Dobrucki, trener kadry, przed finałem DPŚ.

POLSKIZUZEL: Skład na DPŚ wybrany. Ma pan jeszcze jakieś wątpliwości czy dylematy z tym związane?

Rafał Dobrucki, selekcjoner reprezentacji Polski: Dwa miesiące temu mieliśmy inną sytuację, bo nasi zawodnicy mieli większe lub mniejsze problemy. Myślę, że na ten moment udało się wybrać optymalny skład.

I nie ma pan w głowie takiej myśli, że mogłem wziąć kogoś innego, dajmy na to Szymona Woźniaka.

Skomentuję to krótko. Ostatnie wyniki wyklarowały sytuację.

Patryk Dudek wskoczył rzutem na taśmę.

Można i tak powiedzieć, ale przede wszystkim zrobił to pewnie. Argumenty, jakich dostarczył, są duże.

Czy już pan wie, kto będzie rezerwowym? Czy ma pan jakąś strategię związaną z obsadzeniem tej roli?

Strategia jest. A na rezerwowego pasuje każdy z pięciu powołanych.

Jak rozmawialiśmy z Krzysztofem Cegielskim, to stwierdził, że najlepszy byłby ktoś z duetu Kołodziej, Janowski, bo jeden bardzo lubi we Wrocławiu jeździć, a drugi zna ten tor, jak własną kieszeń.

No tak. Są też takie opcje.

Czuje pan jakiś stres związany z walką o złoto? Skręca panu żołądek? Zadanie ciężkie, bo nikt nie wyobraża sobie, że tego złota nie będzie.

Nie skręca mnie i nie dajmy się zwariować. Każdy ma ambicje, a my je mamy bardzo duże. Jasne, że chcemy wygrać te zawody. I jasne, że jest presja, ale ona w sporcie być musi. Na dokładkę ona u nas jest wielka, bo my mamy plecaki medali i te plecaki są coraz cięższe. Myślę, że byłoby dobrze, jakbyśmy się cieszyli z tego co już tam jest. A mam nadzieję, że w tym roku dorzucimy kolejny ciężar. Wyzwanie jest, my je czujemy, ale nie czujemy się przez to gorzej.

Ma pan pięciu zawodników, którzy na Olimpijskim uwielbiają jeździć.

Jak wszyscy, bo to samo mógłbym powiedzieć o innych. Niemniej zgoda, że nasi ten tor lubią.

Pan czasem jeszcze myśli o ubiegłorocznej porażce w Speedway of Nations i o tym, że dobrze byłoby teraz jakoś się odkuć, zgarnąć to złoto.

Chcemy to złoto zgarnąć, na tym się skupiamy. Wstecz się cofać nie będziemy, bo nie czas na to, ale cel jest jasny.

A jaki kolor kasków na finał się panu marzy. Kiedy Marek Cieślak celował w niebieski.

A ja wezmę każdy, byle nie żółty.